Kochani, Siostry i Bracia,
bardzo się cieszę, że mogę być dzisiaj tutaj z Wami, przy tak szczególnej okazji jak Diecezjalne Spotkanie Kobiet. To piękna inicjatywa, za którą bardzo dziękuję Organizatorkom i Organizatorom. Panie spotykają się już po raz siódmy. W biblijnym rozumieniu liczb osiągamy w tej chwili pewną pełnię, choć zapewne nie jest to ostatnie słowo, jeśli chodzi o duszpasterskie propozycje przeznaczone dla „po ludzku” „piękniejszej części” Ludu Bożego.
Drodzy Moi! Z pewnością do pełni człowieczeństwa i do pełni spotkania z Bogiem prowadzi nas Słowo, jakie również dziś otrzymaliśmy w tej wielkopostnej liturgii.
Czytania mszalne jeszcze raz zapraszają nas do zgłębiania tajemnicy Bożego miłosierdzia. Może ciągle zadziwiać nas cierpliwość Pana Boga wobec przewrotności ludzkich serc. Serc, które wciąż schodzą na manowce zła i grzechu. Może jednak właśnie w tej tajemnicy – niezmierzonego miłosierdzia – najłatwiej jest nam przeczuć nie tylko ojcowski, ale i macierzyński wymiar miłości Boga do nas. Czy to nie mama, często jako jedyna, widzi wciąż swoje kochane dziecko w człowieku, który często dał się ogarnąć ciemnościom zła. „Wiele się nauczyłem – wyznał Papież Franciszek – od tych matek, które mają dzieci w więzieniu (…) Wiele razy przejeżdżałem autobusem obok więzienia Villa Devoto w Buenos Aires. Była tam kolejka mam i wszyscy je widzieli. Widzieli kobiety czekające w kolejce na wejście, aby odwiedzić dziecko. Nietrudno jest wyobrazić sobie upokorzenie, jakie musi znosić taka kobieta. Ale to nie ma znaczenia, bo znosi je dla dziecka” – zakończył Papież (por. książka „Ave Maria” 2018).
Siostry i bracia! Uważni obserwatorzy słynnego obrazu Rembrandta pod tytułem: „Powrót syna marnotrawnego”, zwracają szczególną uwagę na dłonie ojca położone na ramionach skruszonego syna. Jedna z tych dłoni jest wyraźnie męska: duża, silna, mocno trzymająca ramię młodzieńca. Druga dłoń ojca jest natomiast inna – delikatniejsza, mała, jakby kobieca dłoń, która głaszcze wracające z tułaczki dziecko. Znawcy sztuki i ludzie medytujący przesłanie tego obrazu są zgodni w interpretacji. Właśnie w ten sposób genialny malarz wyraził prawdę o Bogu, który kocha słabego człowieka zarówno silną, męską miłością ojca, jak i delikatną, dyskretną, pełną czułości miłością matki.
Tak, kochane Panie – dokładnie takie przeczucie mieli również rozważający dzisiejszą Ewangelię papieże - Św. Jan Paweł II, zmarły papież Benedykt czy Ojciec Święty Franciszek. Podkreślali oni w swoich wystąpieniach i pismach swoistą „kobiecą” naturę ukrytą w działaniach Boga Stwórcy. I nie chodzi tu bynajmniej o uleganie współczesnym trendom wojującego feminizmu czy modzie na szukanie wszędzie, również w Bogu samym, jakiejś sztucznej „binarności”. Wręcz przeciwnie. W Kościele dobrze zdajemy sobie sprawę z tego, że do tajemnicy Trójcy Świętej nie można przykładać ludzkich tylko kryteriów działania. Wiemy też, że niekoniecznie w ten sposób naprawdę docenia się kobiety. Niekoniecznie pewnie Panie uszczęśliwia fakt natrętnego często używania tzw. feminatywów. Czy kobieta naprawdę czuje się bardziej doceniona, jeśli usłyszy, że jest Panią „naukowczynią”, Panią „kierowczynią” czy Panią „ministrą”? Wydaje się, że jest dużo lepszych sposobów, aby wyrazić szacunek dla kobiet.
Wystarcz sięgnąć do Biblii, żeby zobaczyć, jak delikatnie i pięknie Słowo Boże mówi o kobietach.
Już opisy stworzenia pokazują w dość subtelny sposób coś niezwykle istotnego. Kiedy Księga Rodzaju opowiada o stworzeniu mężczyzny, użyty jest wówczas czasownik jacar, który oznacza po prostu „lepić”, „składać razem”. Kiedy natomiast z „żebra” mężczyzny powstaje kobieta, wówczas czynność Boga opisana jest słowem banah – konstruować. Mężczyzna jest „prosto ulepionym” stworzeniem, podczas gdy kobieta jest złożoną konstrukcją, arcydziełem stwórczej inżynierii.
Myślę, że w ten sposób Autor Natchniony sporo nam wytłumaczył na temat różnic między mężczyzną a kobietą.Odnosząc się właśnie do opisów stworzenia, Papież Franciszek postawił pytanie: jak zrozumieć kobietę? Ojciec Święty odpowiedział tak: „Pan wyjął jedno z żeber [Adama] i uczynił kobietę, którą mężczyzna uznał za ciało ze swego ciała. Ale zanim ją zobaczył, wymarzył ją - podkreślił Papież. Aby zrozumieć kobietę, najpierw trzeba ją wymarzyć. [źródło: https://deon.pl/kosciol/serwis-papieski/franciszek-kobieta-jest-harmonia-i-poezja,426929]
Nie wiem, czy Panie się z tym zgodzą, ale w pewien sposób znajdują tu echo słowa o wyobraźni miłosierdzia. Kobieta jest cudem miłości stwórczej Boga, podobnie jak Jego miłosierdzie. I podobnie, jak miłosierdzia, bez wyobraźni nie da się kobiety zrozumieć. Mam nadzieję, że nie stawiam tu zbyt śmiałych tez, że Panie zrozumieją a Panowie potwierdzą.
W tym duchu przywoływany już św. Jan Paweł II w pierwszym w historii papiestwa liście o godności kobiety Mulieris dignitatem - pisał o swoistym, niezastąpionym „geniuszu kobiety”. „Kobiety – zauważył święty Papież – które znajdują się w pobliżu Chrystusa, odnajdują siebie w prawdzie, jakiej On naucza, nawet jeśli jest to prawda o ich własnej grzeszności” (MD 15). Wspaniale ukazuje to reżyser filmu „The Chosen” czyli Wybrany, w odcinku przedstawiającym rozmowę Jezusa z Samarytanką przy studni jakubowej.
Być miłowaną i miłować. Być miłością w sercu Kościoła – jak kiedyś opisała swoje powołanie święta karmelitanka, Teresa od Dzieciątka Jezus. To właśnie misja, której w Kościele nikt nie spełni tak, jak kobieta. Misja miłości kontemplacyjnej i czynnej, miłości ofiarnej, codziennej, spalającej się i w życiu małżeńskim i rodzinnym i za murami klauzurowych klasztorów.
Drogie Panie! Pozwólcie na jeszcze jedno dopowiedzenie. Niedaleko od Rypina, w którym się spotykamy, urodziła się niezwykła kobieta, Walentyna Łępicka (1833 – 1918). Pociągnięta ideałami franciszkańskimi, zgromadziła wokół siebie grupę młodych kobiet gotowych podobnie jak ona służyć Bogu w życiu kontemplacyjnym i klauzurowym. Matka Łępicka klaryska - dzisiaj sługa Boża - była równocześnie kobietą czynu i dla Bożej sprawy potrafiła znieść wszelkie przeciwności. W jednym ze swych listów napisała: „Pan Jezus więcej mnie ukochał niż na to zasłużyłam. Brakowałoby mi słów na wydziękowanie się za wszystko Panu memu”.
Mężczyzna kocha czynem, kobieta – tym, co nie umiemy inaczej nazwać niż „sercem”. Razem – mężczyzna i kobieta, jak dłonie z obrazu Rembrandta, przekazują prawdę o miłości największej – o Bogu, który jest Miłością. Niech więc te słowa staną się życiem w nas … Niech prowadzą nas w codziennym odkrywaniu piękna, czułości, dobroci i miłosierdzia Boga samego przez piękno, czułość, dobroć i miłosierdzie kobiecych serc. Amen.
bp Piotr Libera